Pamiętajmy o bezpieczeństwie podczas wypoczynku nad wodą

Najbliższy weekend zapowiada się na wyjątkowo ciepły i słoneczny. Wskazują na to prognozy pogody. Mieszkańcy powiatu z pewnością będą szukać ochłody nad wodą. Warto pamiętać, aby taki wypoczynek był bezpieczny.


Pierwszą i najważniejszą zasadą wypoczynku nad wodą jest wybieranie obiektów, które są strzeżone przez ratowników WOPR. W takim miejscu mamy pewność, że w razie wypadku udzielona zostanie nam odpowiednia pomoc. W tym roku z powodu pandemii koronawirusa takich bezpiecznych miejsc jest niewiele. Ratowników WOPR spotkamy jedynie na basenie miejskim w Zawierciu oraz basenie w Zawierciu-Blanowicach.

– Ratownicy są wyposażeni w sprzęt ratowniczy i są przeszkoleni w jaki sposób się nim posługiwać. Potrafią udzielać pierwszej pomocy. Czuwają na basenach, kąpieliskach oraz niektórymi rzekami. Jeśli ratownicy są obecni na kąpielisku, wtedy nic nam nie grozi. Na basenach są także wydzielone strefy dla pływających i niepływających. Oddzielone są od siebie bojami, które uniemożliwiają przejście do głębszej wody. Jeśli ratownik widzi źle pływającą osobę, to rolą ratownika jest skierowanie jej na płytszą wodę. W myśl starego przysłowia: Lepiej zapobiegać, niż leczyć – mówi Andrzej Kręgiel, prezes WOPR w Zawierciu. 

Ponadto, obecność ratowników WOPR na kąpielisku oznacza, że jest ono bezpieczne. Nie ma w nim metalowych prętów, szklanych butelek lub niebezpiecznych przedmiotów. Przed każdym dyżurem sprawdzany jest jego teren. Znikają z niego śmieci, które mogą doprowadzić do skaleczeń. 

Kolejną naczelną zasadą, na którą zwraca prezes WOPR jest rezygnowanie z wchodzenia do wody po posiłku oraz po spożyciu alkoholu. Nie zaleca się także pływania, gdy nasze samopoczucie nie jest najlepsze. 

– Smutny żart mówi, że najczęstszą przyczyną utonięć jest woda. Statystyki mówią jednak, że największa ilość osób, które utonęły była pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. Do wody nie powinno się wchodzić także po jedzeniu. Organizm trawi treści pokarmowe. W wodzie wywierany jest nacisk na żołądek i możemy doznać odruchów wymiotnych – mówi Andrzej Kręgiel. – W świadomości funkcjonuje mit, że tonący krzyczy “Ratunku, tonę”. To obrazki jedynie z filmów szkoleniowych. Nasze górne drogi oddechowe są wtedy zalewane wodą i tonący nie jest w stanie wydać z siebie żadnego wyraźnego dźwięku. Warto również pamiętać, że ratownicy nie zabraniają skoków na główkę lub innych niebezpiecznych rzeczy, aby uprzykrzyć życie. To wszystko jest w trosce o bezpieczeństwo, aby po wakacjach każdy mógł wrócić do swoich obowiązków – dodaje. 

Ratownikiem może stać się każdy z nas. Wystarczy zareagować, gdy widzimy tonącą osobę. Może to być rzucenie jej pustej plastikowej butelki. Może to być podanie kija, gałęzi lub paska od spodni. Jeżeli nie umiemy pływać, to możemy wykonać tzw. łańcuch życia. Polega na złapaniu się za ręce. Osoba, która ma najlepsze umiejętności pływackie wchodzi na najgłębszą wodę. Powoli “łańcuch” przesuwa się do poszkodowanej osoby, podajemy rękę i wyciągamy do brzegu. Tam udzielamy pierwszej pomocy. Ponadto, czasami życie drugiej osoby może uratować zwykły telefon do służb ratunkowych. 

Warto pamiętać, że w związku z pandemią obowiązują obostrzenia. W basenie może znajdować się  80 osób. Dookoła niego może być ok. 70 osób. W tym roku było już blisko do maksymalnego wypełnienia tego limitu. Co ciekawe, osób spędzających czas nad wodą w Zawierciu jest więcej, niż w poprzednich latach. 

– Zdecydowanie więcej. Społeczeństwo nie zdecydowało się na wyjazdy zagraniczne. Odkąd baseny zostały uruchomione, to można zaobserwować tendencję zwyżkową. Powiedziałbym, że to nawet o 300 proc. więcej osób, niż w poprzednich latach. Szczególnie, gdy temperatura oscyluje w okolicach 25 stopni Celsjusza – przyznaje Andrzej Kręgiel. 

Każdego dnia konieczne są interwencje ratowników WOPR. Głównie to upomnienia, aby nie skakać “na główkę”. Woda w niektórych miejscach może być płytsza, niż nam się wydaje. Taki wypadek może skończyć się nawet kalectwem. Innym przypadkiem nieodpowiedzialnego zachowania jest wrzucanie do wody przypadkowych osób. Zwykły żart może zakończyć się akcją ratowniczą. 

– Byłem kiedyś w takiej akcji ratowniczej. Młoda dziewczyna przechodziła przy brzegu basenu. Koledzy popchnęli ją i wpadła do wody. Nikt nie ma jednak napisanego na czole, czy umie pływać. W tym przypadku okazało się, że dziewczyna nie potrafiła pływać i zaczęła tonąć. Wskoczyłem, wyciągnąłem ją i uratowałem życie. Głupi żart mógł zakończyć się tragicznie. Lepiej tak nie robić, bo nie wiemy jakie ktoś ma umiejętności pływackie – dodaje Andrzej Kręgiel. 

Fot. WOPR Zawiercie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button