
Jubileusz OSP Szczekociny!
Czy nadchodzą huczne obchody? Czy może zwyczajna rocznica? Zbliżają się 120 urodziny OSP Szczekociny, jednostki przede wszystkim dbającej o bezpieczeństwo, lecz… nie tylko. Przypomnijmy sobie jej początki.
Tekst jest fragmentarycznym ujęciem dziejów jednostki, proponuje problemowe podejście. Skupia się na wyposażeniu i społecznych działaniach strażackich.
Powstał na podstawie informacji publikowanych w zakładce historia, na stronie internetowej Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczekocinach oraz materiałów zebranych i opracowanych przez Andrzeja Orlińskiego. Badacz historii lokalnej Szczekocin udostępnił materiały, na platformie Facebook oraz stronie internetowej: www.historiaszczekocin.pl. Miłośnicy historii lokalnej Szczekocin znajdą na stronie wiele interesujących tekstów.
Powiat zawierciański posiada długie tradycje zinstytucjonalizowanej walki z ogniem, które opisywaliśmy w artykułach poświęconych straży pożarnej w Pilicy, Porębie lub Ogrodzieńcu. W dawne dzieje regionu można się zagłębić czytając: Jak walczono z ogniem w Pilicy? Jak walczono z ogniem w Porębie? lub Znana jednostka, o której słuch zaginął.
Nie inaczej było w Szczekocinach, które w omawianym czasie nie były miastem. Utraciły prawa miejskie w 1871 r. a odzyskały w 1923 r.
Ochotnicza Straż Ogniowa w Szczekocinach zawiązała się 28 lipca 1901 r. Była to formacja, której podstawową rolą było zapewnienie bezpieczeństwa przeciwogniowego, niemniej pełniła też inne funkcje. Krzewiła polskie wartości, kiedy Polska jeszcze na mapę nie powróciła. Na temat początków Ochotniczej Straży Ogniowej Szczekociny, parę dni po jej powstaniu, poinformowała „Gazeta Kielecka” z dn. 7 sierpnia 1901 r.
W 1901 roku straż ochotnicza ogniowa w Szczekocinach liczyła; wg. relacji prasowych 120, a wg. spisanej później kroniki 90 osób. Wszyscy posiadali już umundurowanie wzorowane na straży kieleckiej i byli podzieleni, tu oba źródła są zgodne, na pięć oddziałów. Z relacji prasowych znamy nazwiska dowódców oddziałów i ich pomocników. Oddziałami dowodzili: Konstanty Slamka, Antoni Mazurkiewicz, Bronisław Cieślikowski, Józef Krzan i Eugeniusz Górkiewicz, ich pomocnikami byli: Piotr Gąsior, Władysław Kowalski, Stanisław Lachowicz, Adolf Merle, Jan Wąchalski i Jan Witkowski – Andrzej Orliński FB, 6 lutego. Pierwszym prezesem został Józef Stanecki, naczelnikiem Lucjan Fabiański – ospszczekociny.pl/historia.
Należy podkreślić, że o ile sprawa bezpieczeństwa była najważniejsza w powołaniu formacji, do walki z ogniem, to niemałe znaczenie ogrywały również wysokie podatki. Przeznaczone na zabezpieczenia przeciwpożarowe. Opłaty nie były respektowane. Mieszkańcy woleli się uchylać, a przecież w tym czasie ogniowa pożoga stanowiła wielkie zagrożenie dla drewnianych budynków. Należało się zabezpieczyć, podejmowane jednak czynności były… opieszałe.
Dopiero w 1830 roku wybudowano szopę na narzędzia ogniowe i od tego czasu w spisie inwentarza szczekocińskiego magistratu znajdujemy m.in. beczki małe na wózkach, stągwie na wózkach konnych, później po 1860 roku dwie sikawki wężowe przenośne i jedną na czterokołowym wozie konnym – Andrzej Orliński. Z dawnej prasy. Z dziejów szczekocińskiej straży ogniowej.
Nawiązując do wysokości opłat… pokaźnej wysokości… możemy łatwiej zrozumieć powołanie ochotniczego oddziału do walki z ogniem.
W czasach Księstwa Warszawskiego próbowano wprowadzić obowiązek ubezpieczenia budynków w mieście. Kontynuowano te działania dalej w Królestwie Polskim przez cały okres zaborów. Ściąganie składek odbywało się w trybie administracyjnym, zbierał je burmistrz miasta i przekazywał do utworzonego w 1816 roku Ogólnego Towarzystwa Ogniowego. Kwota składek nie była mała. Np. w budżecie miasta Szczekociny w roku 1823 na ubezpieczenie pożarowe zebrano kwotę 595 złotych polskich a podymnego, czyli ówczesnego podatku od nieruchomości tylko 498 zł – Andrzej Orliński. Z dawnej prasy. Z dziejów szczekocińskiej straży ogniowej.
Powołana Ochotnicza Straż Ogniowa w Szczekocinach dysponowała dwoma sikawkami ręcznymi i dwoma beczkami na wodę, które z powodu trudności lokalowych, znajdowały się na cmentarzu kościelnym – ospszczekociny.pl/historia. Dokładniejszych informacji udziela Andrzej Orliński, pisze on, że dwie beczki znajdowały się na czterokołowych wozach konnych. Dodatkowo na wyposażeniu znajdował się: wóz rekwizytowy do przewożenia sprzętu pomocniczego np. Bosaków, drabin, toporków, wiader, itp. – Andrzej Orliński FB, 6 lutego.
W roku 1902 lub 1903 przy jednostce powstała Strażacka Orkiestra Dęta licząca 20 członków. Pierwszym kapelmistrzem był druh Antoni Faryś – ospszczekociny.pl/historia.
Gaszenie pożarów w tych czasach nie było łatwym zadaniem, można wręcz powiedzieć, że wiele zależało od szczęścia. Niestety nie sprzyjała temu sytuacja związana z logistyką i dostępem do wody. Powodowało to, że nawet mimo dobrej woli strażacy pozostawali bezsilni.
W 1904 roku w środku nocy zaalarmowani zostali wiadomością o pożarze we wsi Goleniowy. Płonęło 11 zagród włościańskich. Strażacy szli do pożaru pieszo, właściwie biegli, dla wytchnienia czepiając się tylko wozów ze sprzętem. Interwencja na niewiele się zdała, a to z powodu braku wody, która dostępna w trzech płytkich studniach szybko się wyczerpała. Goleniowianie, stojąc bezradnie nie brali udziału w gaszeniu. Na dodatek po skończonej akcji nie chcieli udzielić pomocy w odtransportowaniu sprzętu do Szczekocin – Andrzej Orliński FB, 6 lutego.
Od początku swojego istnienia gromadzono fundusze na budowę remizy strażackiej, do czasu jej powstania miejscem przechowywania sprzętu strażackiego był plac przykościelny. Środki przeznaczone na budowę pochodziły z darowizn prywatnych, dotacji państwowych, zapomóg od Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń. Przykładowo w 1910 TUW przyznało kwotę 340 rubli na zakup narzędzi ogniowych.
O dwóch akcjach gaśniczych informowała prasa w 1910 roku. „Wiadomości Codzienne” z 2 czerwca donosiły, że szczekocińska jednostka: dwie sikawki, wóz rekwizytowy i 34 strażaków, gasiły zapalone piorunem zabudowania folwarku Zagórze, za Tarnawą Górą. Te same „Wiadomości”, ale z 18 sierpnia pisały o kolejnym pożarze, tym razem na szczekocińskim Zarzeczu. Niestety, niewiele udało się uratować. Pożar wybuchł w samo południe i jak przypuszczano, był skutkiem celowego podpalenia. Rozpoczął się w zabudowaniach Wojciechowskiego, ale spłonęły też domy i budynki gospodarskie Gontkowskiego, Trzcionki, Chruścińskiego, Pasierbińskiego, Gierczyckiego i Małeckiej – Andrzej Orliński FB, 6 lutego.
Strażacy zajmowali się też kulturą, przez pewien okres czerpali dochody z działalności amatorskiego teatru. Do czasu wybuchu I wojny światowej.
na podst.
Andrzej Orliński FB
Andrzej Orliński. Z dawnej prasy. Z dziejów szczekocińskiej straży ogniowej
Krzysztof A. Kluza