
Ciężkie ręce Zawiercia
Kiedyś Zawiercie naprawdę potrafiło się bić! Oj była w rękach krzepa. “Nieustraszony Władziu” – czyli pięściarz z Zawiercia reprezentował Polskę na olimpiadach w Rzymie (1960) i Tokio (1964).
Współczesne Zawiercie nie kojarzy się z sukcesami osiąganymi przez bokserów. Nikt bynajmniej ich nie ignoruje, ale… nie są czymś powszechnie wiadomym. Natomiast, z Zawiercia pochodził bokser i olimpijczyk…
Czyżbyśmy zapomnieli, że 23 kwietnia 1935 w Zawierciu urodził się Władysław Jędrzejewski?
Syn Józefa i Heleny Drabek. Spawacz. Posiadający słuszne warunki mężczyzna pozornie nadawał się do uprawiania boksu w kategorii ciężkiej. Mierzył 189 cm wzrostu i ważył 95 kg. Nzywany “Nieustraszonym Władziem” posiadał dużą siłę, która pozwoliła mu zrobić sportową karierę, jednak… nie wystarczającą w kategorii ciężkiej. Mimo wszystko stoczył 230 walk (16 w reprezentacji, 6 porażek).
W ciągu swojej kariery reprezentował barwy różnych klubów: Włókniarza Zawiercie (1954-1957), Motoru Łabędy (1957-1958), ŁTS Stal Łabędy (1959-1961) i Hutnika Nowa Huta (1962-1969) – czytamy w biogramie opublikowanym na stronie internetowej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Postarajmy się dokonać krótkiego podsumowania jego osiągnięć. Był nie tylko 5-krotnym indywidualnym mistrzem Polski w: 1957, 1960, 1961, 1962, 1965, zdobywał też drużynowe wyróżnienia. Zrobił to, reprezentując barwy Hutnika Nowa Huta w sezonach: 1963/64 oraz 1966/6.
Do tego dwukrotnie reprezentował Polskę, rywalizując na olimpiadach w Rzymie (1960) i Tokio (1964). Podczas drugiego startu w olimpiadzie, trenerem drużyny olimpijskiej był Feliks Stam. Niestety nie było sukcesów, jego starty w kategorii ciężkiej zakończyły się szybko. Kiedy startował w IO w Rzymie miał 25 lat, został znokautowany w rundzie drugiej. Cztery lata później, podczas IO w Tokio, sędziowie przerwali rywalizacje w rundzie pierwszej – czytamy w podsumowaniu olimpijskich startów.
Portal dawne-zawiercie.pl ilustruje początki jego kariery sportowej przytaczając anegdotą, którą opowiedział Władysław Leśniak, prezes KS “Włókniarz” Zawiercie.
Na placu fabrycznym Zawierciańskich Przemysłu Bawełnianego ruch jak zawsze. Ludzie samochody, ciągniki, wagony kolejowe. Równolegle z szynami bocznicy kolejowej jechał ciągnik z przyczepą. Niczym nie różnił się od innych. Kierowca widząc grupkę idących naprzeciw ludzi lekko przyhamował i zjechał na bok. Tylne koło ciągnika wpadło w przerębel.
Traktorzysta zszedł ociężale z maszyny, schylił swą czarną rozwichrzoną czuprynę, chwycił za koło, uniósł do góry tył pojazdu, nadrzucił i… pojechał dalej. Ludzie przystanęli. Kto to jest? – wyjątkowość i naturalne predyspozycje zdradza strona http://www.dawne-zawiercie.pl/.
Szczęśliwie dla przyszłego boksera, w tłumie znajdowali się pracownicy i zarząd Klubu “Włókniarz”, który postanowił go odszukać i zrobić z niego boksera kategorii ciężkiej. Tak też się stało.
Zajął się sportem, a dokonać wyboru pomogły mu informacje o dodatkowym przydziale racji żywnościowych. Został bokserem wagi ciężkiej, który odnosił sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej? 22-krotny reprezentant Polski, który stoczył 230 walk (188 wygrał, 2 zremisował, 40 przegrał). Jeśli chodzi jednak o udział w międzynarodowych zawodach, to tutaj warunki fizyczne nie były jego sprzymierzeńcem.
Władysław Jędrzejewski (ur. w 1935r.) walczył w wadze ciężkiej, do Łabęd przyszedł z Włókniarza Zawiercie w 1955 roku. Dwukrotnie reprezentował nasz kraj na igrzyskach: w 1960 r. i w 1964 r. W 1959 roku będąc zawodnikiem ŁTS, zdobył brązowy medal na mistrzostwach Europy w Lucernie. To jego największy sukces. Na mistrzostwach Europy walczył też w 1963 roku. 22 razy wystąpił w meczach reprezentacji, zwyciężając 16 razy – dokonuje podsumowania swojego zawodnika ŁTS Łabędy 1945.
Mimo niebywałej waleczności w ringu nie odniósł większych sukcesów na arenie międzynarodowej (słabe jak na wagę ciężką warunki fizyczne, brak nokautującego ciosu, widoczne braki techniczne) – wylicza przeszkody do osiągnięcia sukcesów Polski Komitet Olimpijski.
“Nieustraszony Władziu” był pracownikiem Zawierciańskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego oraz ojcem dwóch córek. Jego sportowa kariera wiodła przez różne miasta w Polsce, zmarł w Krakowie 11 listopada 2012 r.
Krzysztof A. Kluza