
Bocianówka w Zawierciu. Burzliwa sesja nadzwyczajna w sprawie lokalu w parku miejskim
Nie milkną kontrowersje wokół wypowiedzenia umowy najmu obecnym najemcom lokalu Bocianówka w Zawierciu. W czwartkowe (10.09.) popołudnie odbyła się sesja nadzwyczajna w tej sprawie. O czym dokładnie dyskutowali radni?
W czwartek, 10 września, w godzinach popołudniowych odbyła się sesja nadzwyczajna rady miejskiej w Zawierciu. Została zwołana na wniosek grupy siedmiu radnych, którzy chcieli, aby władze miasta przedstawiły mieszkańcom sytuację związaną z Bocianówką w parku miejskim im. A. Mickiewicza w Zawierciu. Głos mieli zabrać także obecni najemcy lokalu, którzy kilka dni temu otrzymali wypowiedzenie umowy najmu. Pod wnioskiem podpisali Ewa Mićka, Witold Grim, Edyta Grzebieluch, Elżbieta Kornobis-Wieczorek, Przemysław Trepka, Michał Myszkowski i Joanna Janik-Jaworska.
Sesja miała rozpocząć się o godzinie 15.40. Niestety, pojawiło się na niej tylko siedmiu radnych i początkowo nie było kworum. Zarządzona została przerwa w obradach, podczas której na salę sesyjną przybyło dwóch radnych. Na sali pojawili się: Ewa Mićka, Beata Chawuła, Edyta Grzebieluch, Elżbieta Kornobis-Wieczorek, Henryk Mól, Przemysław Trepka, Damian Świderski, Michał Myszkowski, Witold Grim i Joanna Janik-Jaworska.
W punkcie dotyczącym przedstawienia informacji o planach miasta związanych z lokalem Bocianówka w Zawierciu głos zabrała Justyna Miszczyk, wiceprezydent miasta. Przeczytała informację przygotowaną przez Łukasza Konarskiego. Głównym zarzutem miasta jest fakt, że w bezpośrednim sąsiedztwie placu zabaw znajduje się lokal, w którym sprzedawane jest piwo. Ponadto, zdaniem władz Zawiercia lokal jest z złym stanie technicznym i potrzebuje remontu, aby został dostosowany do standardów XXI wieku. Podkreślano, że ZGM w poprzednich latach prowadziło prace remontowe budynku Bocianówki.
– Przyszłość Bocianówki jest bardzo istotna. To historyczny obiekt w samym centrum parku miejskiego. W ostatnich latach powstał tam nowoczesny plac zabaw, obok którego mamy pijalnię piwa zamiast kawiarni.(…) Mieszkańcy zgłaszają, że w ten sposób nie są kształtowane odpowiednie postawy dzieci wobec alkoholu – czytała Justyna Miszczyk.
W kolejnym punkcie głos zabrał adwokat państwa Pasternak, czyli najemców Bocianówki. Zwracał uwagę, że jego klienci w 30 lat znacznie zmienili wygląd lokalu. Mieli jednak umowę z 3-miesięcznym okresem wypowiedzenia. W takich sytuacjach nikt nie jest gotowy ponosić dużych nakładów finansowych na remonty. Adwokat zwrócił także uwagę, że w informacji prezydenta miasta nie ma informacji jaki dokładnie powinien być zakres prac remontowych, kto poniósłby koszty oraz czego oczekuje się od najemców.
– Bocianówka była przed placem zabaw. Jeśli ktoś planuje rewitalizację miejsca, to powinna być przemyślana decyzja. To miast zdecydowało się wybudować koło Bocianówki plac zabaw. Moi klienci nie mieli wpływu na to, co powstanie bezpośrednim sąsiedztwie ich działalności – mówił.
Adwokat prosił o spotkanie właścicieli z prezydentem, podczas którego można byłoby renegocjować umowę najmu i podjąć rozmowy dotyczące tego jak powinien wyglądać lokal. Najemcy Bocianówki są otwarci na zmiany, ale potrzebują sprecyzowania wizji miasta wobec tego lokalu. Podkreślał, że projekt z wizualizacji z 2011 roku został zrealizowany przez najemców bez parcypowania miasta w kosztach. Najemcy mówili natomiast, że remonty były w planach, ale po sezonie letnim. Podkreślali, że zimą klientów jest bardzo mało. Zmiana oferty gastronomicznej nie zmieniłaby tego, ponieważ rodziny z dziećmi na placu zabaw pojawiają się tylko w miesiącach wakacyjnych.
– My byśmy chcieli dalej kontynuować działalność. Co ja mam więcej powiedzieć… Jest nam przykro, że potraktowano nas w ten sposób. Po tylu latach – mówiła Jolanta Pasternak, najemca Bocianówki.
Pytania w sprawie Bocianówki zadawała m.in. Beata Chawuła. Przypomniała, że to miasto wydaje pozwolenia na sprzedaż alkoholu. Zwróciła uwagę, że przy placu zabaw powinna być toaleta. Problem w tym, że z powodu pandemii koronawirusa jest nieczynna. Jedyną toaletą w parku miejskim im. A. Mickiewicza w Zawierciu jest ta w lokalu Bocianówka. Ewa Mićka podkreślała natomiast, że prezydent unika takich sesji, tak jak unika rozpraw sądowych. Następnie przeszła do tematu Bocianówki. Tłumaczyła, że gmina jako partner biznesowy kojarzyła jej się zawsze ze stabilnością i niezmiennymi warunkami najmu.
– Po tym, co zrobiono z Bocianówką to nikt, kto wynajmuje lub dzierżawi obiekty od gminy nie może być pewny tego, co dzieje się z jego działalnością. Tak gmina nie powinna postępować. Skandaliczne jest to, jak ludzie prowadzący działalność gospodarczą przez ponad 30 lat zostali potraktowani. Potraktowano ich jak śmieci. Nikt z nimi nie rozmawiał, nie negocjował. Zrozumiałabym sytuację, w której prezydent spotkałby się z najemcami i przedstawił im warunki. Gdyby najemcy powiedzieli, że nie będą w stanie tego wykonać. Wtedy miałby argument. On jednak nie rozmawiał z nimi – mówiła Ewa Mićka.
Dopytywała o plany prezydenta wobec lokalu Bocianówki. Justyna Miszczyk odpowiedziała, że rozmawiała po wypowiedzeniu umowy z właścicielami i zaproponowała rozmowy z prezydentem. Podkreślała, że władze miasta są otwarte na rozmowy.
– Czy pani wiceprezydent wie coś, że państwu Pasternak kazano zrobić projekt? – pytała Ewa Mićka.
Justyna Miszczyk poinformowała, że najemcy spotkali się z przedstawicielami ZGM i mieli przygotować projekt modernizacji wraz z menu. Najemcy przyznali, że faktycznie tak się stało. Nie było sprecyzowane jednak czego ZGM oczekuje od nich. Właściciele nie mają gwarancji, że ponosząc koszty przygotowania projektu otrzymają umowę najmu lokalu Bocianówki.
– Interesuje nas inwencja wokół tego lokalu. Nie chodzi nam o sam asortyment. Chcemy wiedzieć, czy miejsce będzie otwarte na społeczeństwo i kulturę. Czy będą tam organizowane wydarzenia plenerowe. Powinniśmy spotkać się przy jednym stole i porozmawiać nie na forum publicznym. Jesteśmy otwarci na rozmowy – mówiła Justyna Miszczyk.
Ewa Mićka pytała czego koncepcja ma być przygotowana. Wiceprezydent uściśliła, że chodzi o sposób funkcjonowania lokalu Bocianówka. Radna pytała, czy miasto wie, że obiekt jest zabytkiem i nie może być zmieniony. Tłumaczyła także, że lokal Bocianówki nie ma możliwości przygotowywania potraw, bo sanepid na to nie wyda zgody. Pytała, czy prawdą jest, że kazano najemcom zagospodarowanie ogródka piwnego. Adwokat najemców podkreślał natomiast, że aranżacja elewacji i terenu dookoła Bocianówki nie leży w gestii jego klientów. Witold Grim pytał, czemu takie rozmowy z najemcami nie były prowadzone przed wręczeniem im wypowiedzenia. Wiceprezydent Zawiercia tłumaczyła, że sygnały najemcy otrzymywali w 2006 i 2011 roku i nic z nimi nie zrobili.
– Prezydent Konarski miał działać transparentnie i z wolą mieszkańców. Czemu tej rozmowy z najemcami nie można było przeprowadzić wcześniej? I dopiero wtedy podjąć decyzję. Ubolewam, że w takiej ważnej społecznej sprawie jest tylko garstka radnych. Jestem ciekawy co takiego ważnego do pracy mieli radni. Gdy prezydent zwołuje sesję nadzwyczajną, to było kworum. Dzisiaj – w tak ważnej sprawie – nie było kworum. Chciałem przypomnieć, że w poprzedniej kadencji Łukasz Konarski był wiceprezydentem i sprawował pieczę m.in. nad ZGM. Czy w latach 2014-2017 zgłaszał wam co mu się nie podoba w lokalu? – pytał Witold Grim.
Najemcy odpowiedzieli, że nie było takich rozmów. Przyznali, że w ostatnim czasie sygnalizowali problem z szambem. Na ten moment szybko zapełnia się, a właściciele muszą opróżniać je na własny koszt. Tłumaczyli, że nie było także interwencji policji w sprawie osób zachowujących się nieprawidłowo po alkoholu. Beata Chawuła dopytywała, czy park miejski jest monitorowany. Wiceprezydent odpowiedziała, że czynna jest jedna kamera.
– To są zgłoszenia niektórych mieszkańców. To nie są nasze wymysły. Nie mówimy o interwencjach takich jak bójki lub rękoczyny. My mówimy o sytuacjach, w których wstawieni ludzie nie zachowują się odpowiednio, używają słów nieodpowiednich w miejscach publicznych lub w pobliżu placu zabaw – mówiła Justyna Miszczyk.
Po chwili wiceprezydent dodała, że ma już informację, że interwencje straży miejskiej były w Bocianówce. Wywożono kilka razy osoby nietrzeźwe na izbę wytrzeźwień. Następnie głos zabrał radny Henryk Mól. Przypomniał własne doświadczenia związane z kinem Włókniarz w Zawierciu.
– Przypomina mi się kino Włókniarz. Podobne problemy miałem z miastem. Bocianówka stała w 1989 roku i po tylu latach dalej ją widać. Kino Włókniarz w 1989 roku stało, a dzisiaj go nie widać. Zabytkowy budynek… Prowadziłem tam wydarzenia kulturalne i mogło to trwać, ale władze miasta obraziły się na mnie. Bo ściągnąłem telewizję, gdzie powiedziano, że jest prywatny przedsiębiorca chce robić kulturę w mieście. Mamy 2020 rok i mamy tę samą sytuację. Usiądźcie do rozmów. Nie róbcie tego samego. Dbajmy o zabytki w naszym mieście. Panie prezydencie, wiem, że pan mnie słyszy. Niech pan wycofa to wypowiedzenie i usiądzie z tymi ludźmi do rozmów – apelował Henryk Mól. – Społeczeństwo wybiera władzę, a ona ma dbać o społeczeństwo. A co robi władza? Jak siądzie na stołku, to zapomina o ludziach. Minęły 2 lata kadencji i tyle czasu nie było tematu Bocianówki. A teraz nagle pojawiły się problemy… Niech nie będzie sytuacji jak ze mną i kinem Włókniarz – dodał Henryk Mól.
Na koniec głos zabrała Ewa Mićka, która zajęła szereg pytań dotyczących Bocianówki. Dopytywała o prace wykonane przez najemców. Państwo Pasternak wymienili kilkanaście punktów, które dotyczyły prac wykonanych z własnych środków. ZGM także wymieniło prace, jakie wykonywane były w ostatnich latach. Jedną z nich była instalacja oczyszczalni biologicznej, które nie działa prawidłowo, bo w 99 proc. odchodami jest woda. ZGM uważa, że raz w roku konieczne jest wypompowanie takiego szamba. Ewa Mićka była odmiennego zdania, a najemcy podkreślali, że taki wywóz muszą robić raz na 2-3 miesiące. Na dodatek, w środę (9.09.) najemcy mieli kontrolę sanepidu. Pracownicy uznali, że toaleta działa prawidłowo, a kolory kafelek nie leżą w ich gestii.
Co z placami zabaw przy ogródkach piwnych? Radni wspominali, że takich miejsc zarówno w Zawierciu, jak i w innych miastach jest normą. Co ciekawe, oprócz czynszu najemcy Bocianówki płacą ponad tysiąc złotych za ogródek piwny. Na zakończenie Ewa Mićka przyznała, że chciałaby, aby prezydent wycofał to wypowiedzenie i wrócił do rozmów z właścicielami. Wspomniała przy tym o petycji w sprawie przedłużenia umowy najmu, pod którą podpisało się ponad 600 osób w wersji papierowej oraz ponad 400 w wersji elektronicznej. Przy okazji radna odniosła do zapisu w informacji władz miasta, w której zgeneralizowano, że wszyscy klienci Bocianówki nadużywają tam alkoholu.
– Sama podpisałam się pod tą petycją. Czy ja wyglądam na alkoholiczkę? Byłam tam i widziałam wielu ludzi, którzy ją podpisywali. Nie wiem, czemu w komentarzach w mediach społecznościowych robi się temu miejscu zły PR – mówiła Ewa Mićka.
Adwokat najemców na zakończenie podkreślał natomiast, że dla rodziny Pasternak to był ogromny cios i bardzo mocno przeżywają tę sytuację. Przez ponad 30 lat włożyli w Bocianówkę wiele serca i rodzinny biznes miała przejąć córka pani Jolanty. Prosił ponownie o to, aby usiąść do rozmów, bo najemcy są otwarci na propozycje. Zwracał uwagę na rozważenie ludzkiego aspektu tej sprawy. W piątek, 11 września, ma skontaktować się z wiceprezydent Justyną Miszczyk w celu umówienia spotkania najemców z władzami miasta.