
Gabriel Dors: Wyzwaniem dla powiatu jest nasza oświata
Inwestycje drogowe, sprawy Szpitala Powiatowego w Zawierciu, oświata… Wszystkie te sprawy są ważne dla mieszkańców powiatu. Kwestie te poruszyliśmy w naszym wywiadzie z Gabrielem Dorsem, starostą powiatowym.
Paulina Musialska: Za nami prawie dwa lata kadencji 2018-2023. Wcześniej miał Pan doświadczenie samorządowe w roli radnego powiatowego. Teraz jest urząd starosty. Czym one się różnią według Pana?
Gabriel Dors: To jest prosta sprawa. Radny powiatowy jest członkiem organu uchwałodawczego, a starosta jest członkiem zarządu wykonawczego. Zarząd konstruuje i przedstawia radzie pewne propozycje i rozwiązania. Natomiast rada jest instytucją kontrolną i uchwałodawczą, która akceptuje propozycje zarządu lub nie. Oczywiście, jest też możliwość wnoszenia propozycji uchwał, natomiast jest to rzadziej praktykowane.
Która z tych ról była dla Pana większym wyzwaniem?
Na pewno rola starosty. Ja nie miałem doświadczenia w zarządzaniu samorządem. Pracowałem w administracji rządowej. Natomiast praca w samorządzie była dla mnie nowością. Przez pierwsze miesiące pewne rzeczy przekładałem z administracji rządowej tutaj. Jednocześnie korygowałem to, co można bardzo szybko wdrożyć lub dowiadywałem się, czego muszę się szybko nauczyć.
Początek kadencji rozpoczął się od takiej małej burzy zwianej z prawidłowością powołania zarządu powiatu zawierciańskiego. Do wojewody śląskiego w maju 2019 roku wpłynęło powiadomienie, że nie dotrzymano terminów, które określają czas powołania zarządu powiatu. Czy faktycznie był tutaj jakiś problem?
Problem wiązał się z powołaniem piątego członka zarządu, zgodnie z obowiązującym wówczas statutem powiatu zawierciańskiego. My powołaliśmy tylko czterech członków zarządu, a zgodnie ze statutem powinno być ich pięć: czterech etatowych członków i jeden nieetatowy. Myśmy powołali trzech etatowych członków zarządu i jednego nieetatowego. Mieliśmy później trzy miesiące na powołanie tej piątej osoby. I tutaj, tak szczerze powiem, nie pilnowaliśmy tego terminu. Natomiast został on, nie tylko w mojej ocenie, dochowany, ponieważ to były pierwsze wybory, gdzie powstał tak zwany „paradoks prawny”. Zgodnie z poprzednimi przepisami nie można było rozpocząć kadencji nowej rady bez zakończenia kadencji rady starej. Moim i nie tylko moim zdaniem w tym czasie termin nie biegnie. Chodzi o to, że powinien się on kończyć bodajże 18 lub 19 lutego, ponieważ nowa rada nie miała możliwości działania bez zakończane kadencji starej. Często podaje się przypadek powiatu konewskiego, ale uważam, że ten przykład jest chybiony. W danym powiecie dopełniono tego obowiązku dopiero 22 lutego, czyli już po czasie, kiedy naszym zdaniem termin nie biegł. Budzi to pewnego rodzaju kontrowersje, opinie i sprzeciwy. Decyzja o tym, czy termin został dochowany i jaki jest sposób interpretacji, bo niestety tutaj jest to już interpretacja prawna, zależny od postanowienia wojewody. Wojewoda takiego postanowienia nie wydał, więc wszystko jest zgodne z prawem.
Po prawie dwóch latach pracy można już dokonywać małych podsumowań. Co uznałby Pan za taką największą wygraną, a co za największą przegraną zarządu powiatu?
Uważam, że bardzo dobrym posunięciem było utworzenie Centrum Usług Wspólnych. Kiedy wpływają kolejne rozstrzygnięcia postanowień, widzę, że mamy te oszczędności. O ich skali będziemy mogli mówić dopiero, gdy zakończy się rok budżetowy. Wtedy będziemy patrzeć na ewentualne korzyści. Za sukces uważam to, co zadziało się w szpitalu – zmiana, a właściwie wzmocnienie kadry lekarskiej. Przyszedł profesor Czudek, doktor Pala, konsultantem jest profesor Nowosielski. Wprowadziliśmy szybką diagnostykę raka dzięki podpisaniu trzech porozumień z samorządami: myszkowskim, będzińskim oraz Dąbrową Górniczą. Uważam, że te działania przyczynią się do poprawy dostępu naszych mieszkańców do leczenia onkologicznego, a to bardzo duże posunięcie. Jednocześnie wyzwaniem jest ciągle nasza oświata, która generuje nam olbrzymie koszty. Ja wiem, że to jest inwestycja i tak raczej powinniśmy na nią patrzeć, a nie jak na koszt. Natomiast uważam, że potrzebna jest modernizacja szkolnictwa zawodowego i do tego się przymierzamy.
Wspomina Pan właśnie o oświacie. Kilka miesięcy temu mówił Pan, że konieczna jest restrukturyzacja tego szkolnictwa w powiecie zawierciańskim. Czy ten proces już się rozpoczął? Czy możliwe będzie łączenia ze sobą szkół lub likwidacji jakichś placówek?
Likwidacja placówek nie wchodzi w rachubę. Jest to nieuzasadnione. Natomiast chciałbym doprowadzić do powstania takiego centrum koordynacyjnego – chodzi tylko o szkolnictwo zawodowe. Zauważyłem w ubiegłym roku, że pewne szkoły konkurują ze sobą zawodami, co jest bezcelowe. Powinien istnieć ośrodek koordynacyjny, który nie pozwalałby na dublowanie się danych zawodów w poszczególnych szkołach. Powstanie dwóch centrów kształcenia zawodowego planowaliśmy już od tego roku, jednak są tam odpowiednie terminy i wymaga to również konsultacji nie tylko wśród naszego społeczeństwa, ale także wśród radnych, bo to oni będą głosować za tymi zmianami strukturalnymi. Nie chciałbym, żeby akurat restrukturyzacja była powodem do jakiejś pseudo-wojenki politycznej, a mogłoby się tak stać. Wolałbym, żeby to było bardziej przedyskutowane, wyjaśnione, niż żeby wywołało jakieś niepotrzebne utarczki, które mogłyby się pojawić na sesji podczas tworzenia takiego centrum. Prace o koncepcji ogólnej dalej trwają; czy powstanie jedno centrum, czy dwa, tego nie mogę jeszcze powiedzieć. Pierwotna koncepcja była taka, by powstało jedno centrum kształcenia mechanicznego oraz jedno centrum kształcenia zawodowego. Są takie głosy od radnych, którzy mają doświadczenie w kierowaniu placówkami oświatowymi, że może faktycznie byłoby lepiej, gdyby stworzono jedno centrum, żeby zarządzał nim jeden dyrektor, a obecni szefowie szkół zostaliby wicedyrektorami. To by było połączone w jeden zespół. Mielibyśmy wówczas dwie szkoły o profilu kształcenia ogólnego z tradycjami, jest to Malczewska i Żeromski, plus jedno Centrum Kształcenia Zawodowego i nad tą koncepcją pracujemy.
Pracodawcy w Zawierciu zgodnie podkreślają, że powinno promować się szkolnictwo zawodowe wśród uczniów, bo popularność takiego kierunku nie jest zbyt duża. Czy starostwo ma pomysł, jak przyciągnąć uczniów właśnie do tego typu szkół?
Pani Redaktor, w zasadzie to na przekonywanie w klasie ósmej jest już za późno. Moim zdaniem, bardziej powinniśmy pracować z młodzieżą z szóstych i siódmych klas, przedstawić im atrakcyjność tych kierunków. Bardzo dobrą pracę wykonał tutaj prezes CMC, który rozpoczął kampanię: „Zawód na propsie”. Była ona poprzedzona szeroką dyskusją wśród młodych ludzi, w jaki sposób powinna być przestawiona i jak ma dotrzeć do osób w tym wieku. Myślę, że to już się w jakiś sposób udaje, dlatego że zawody dedykowane dla CMC, które są w byłym hutniku, stają się popularniejsze. Obecnie Zespół Szkół im. Staszica przeprowadza bardzo dobry nabór. Nawet jeśli wytworzymy o wiele większe zainteresowanie niż liczba miejsc. Myślę, że obecnie przy symulacji, jaka będzie 10 sierpnia, jest możliwość utworzenia trzeciej klasy pierwszej.
Od początku kadencji zwracał Pan też uwagę na fakt, że w Starostwie Powiatowym namnożyło się dodatkowych miejsc pracy. Czy od tego momentu były jakieś zwolnienia w starostwie i ile to było osób?
Sprawdziłem stan zatrudnienia. Poprosiłem o taki wyciąg pod koniec 2019 roku. Od początku kadencji zmniejszyliśmy zatrudnienie w sumie o 14 osób. Nie było żadnej fali zwolnień. Przeważnie to działo się tak, że ktoś odszedł na emeryturę, a my nie ogłaszaliśmy konkursu na to stanowisko, jeżeli nie było takiej konieczności. Częściowo to były umowy na czas określony, one nie były przedłużane i w ten sposób trochę ograniczyliśmy zatrudnienie. Myślę, że nikomu się tu nie stała krzywda, z resztą do tej pory w strukturach starostwa nie mieliśmy żadnego procesu.
Przez wiele lat pracownicy starostwa walczyli też o podwyżki wynagrodzeń. Czy udało się to zrobić w tej kadencji?
Udało się to zrobić właśnie dlatego, że te 14 osób przestało pracować u nas w starostwie i te pieniądze, które zostały w funduszu pracy, zostały rozdzielone między pracowników. Średnia podwyżka w zeszłym roku w maju wynosiła dwieście złotych. Niektórzy dostali sto złotych, inni trzysta, ale średnio to było dwieście.
Jednym z kontrowersyjnych tematów tej kadencji było przeniesienie przychodni działających przy ulicy Niedziałkowskiego między innymi do Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Z perspektywy czasu, jak ocenia Pan tę decyzję?
To była trafna decyzja. Tam już w zasadzie działała tylko jedna przychodnia, która nie została zlikwidowana, tylko przeniesiona w inne miejsce. Mamy bardzo dużo pomieszczeń na ulicy Piłsudskiego i tam również możemy prowadzić przychodnię. Teraz przygotowujemy się do złożenia wniosku, do modernizacji przychodni i w planach jest tam powstanie Wydziału Komunikacji, przeniesienie go z tego nieszczęśliwego miejsca. Myślę, że i nasi mieszkańcy, i pracownicy odetchną z ulgą, jak ta lokalizacja zostanie już zmieniona.
Kolejnym ważnym tematem jest poradnia psychologiczno-pedagogiczna w Zawierciu. Tam bardzo często dochodzi do zmian dyrekcji. Jaki jest problem tej placówki?
Ja uważam, że problem tej placówki jest personalny. Na początku lipca nastąpiła tam zmiana dyrektora. Pani Bożena Gwizdek nie pełni już obowiązków dyrektora. Teraz organizowany był konkurs na dyrektora poradni, ale nie został rozstrzygnięty. Wyznaczyliśmy managera. Właśnie dzisiaj się dowiedziałem, że ta osoba została zaakceptowana przez kuratorium oświaty i z dniem 1 sierpnia będzie powołana na stanowisko dyrektorskie placówki. Wydaje mi się, że tam potrzeba troszeczkę wyciszenia i zrozumienia pracowników, zrozumienia wszystkich stron. Sama nazwa: poradnia psychologiczno-pedagogiczna powinna zobowiązywać. Im ciszej będzie nad tą placówka, tym lepiej będzie to wszystkim służyć.
Rozmawiając o sprawach istotnych dla mieszkańców, trudno jest pominąć drogi w powiecie zawierciańskim. To jest rzecz, która dotyka każdego z nas. W minionym roku udało się wyremontować sporą ilość dróg, a w tym roku: pozyskać 9,5 miliona z Funduszu Dróg Samorządowych, dzięki któremu zostaną zrealizowane dwie inwestycje. Szczególnie ważna jest chyba przebudowa ulicy Łośnickiej, która stanowi swego rodzaju obwodnicę dla drogi krajowej nr 78. Jakie prace są zaplanowane i kiedy możemy oczekiwać ich początku?
Z tego, co się orientuję, umowa została już podpisana, rozstrzygniecie też już nastąpiło. Jestem zaskoczony, ponieważ planowaliśmy przeznaczyć na tę inwestycję 9 milionów, a najniższa propozycja wyniosła 4,6 miliona i jest już ona sprawdzana. Z tego, co wiem, otrzymaliśmy z województwa wzór umowy do podpisania. Rozpoczynamy w tym roku i to jak najszybciej. Myślę, że już w sierpniu. Natomiast jeśli chodzi o drogi, to na początku kadencji wspólnie siedliśmy z kolegami, rozmawialiśmy, jak to ma wyglądać. Kiedy analizowałem sytuację na naszych drogach powiatowych, stwierdziłem, że do tej pory drogi były robione na zasadzie: jak się komu podobało, gdzie kto miał większe przebicie, to w jego okręgu wyborczym było robione. Ja przeanalizowałem sytuację z moimi kolegami i doszliśmy do wniosku, że Zawiercie, to jest ten ośrodek, ta gmina, gdzie spotykamy się wszyscy. Gdzie przyjeżdżają mieszkańcy miejscowości: Szczekociny, Żarnowiec, Pilica, Kroczyce, Włodowice i gmin z drugiej strony miasta. Powinniśmy zadbać o wyremontowanie tych dróg dojazdowych do Zawiercia, następnie zajmiemy się drogami, które będą prowadzić do tej stolicy naszego powiatu w poszczególnych gminach. Przyjąłem takie założenie, że chciałbym realizować inwestycje drogowe co najmniej dwie w całej gminie. W jakiś sposób udało nam się to zrealizować w pierwszej kadencji, ponieważ oprócz gmin: Kroczyce, Pilica, Poręba oraz Zawiercie, gdzie nie było w zeszłym roku żadnej planowanej inwestycji, w każdej gminie została jakaś inwestycja realizowana. Następne obszary też będziemy zaopatrywać w drogi. Jednocześnie mam taką koncepcję, żeby w tych gminach, przez które będą przebiegać nowe trasy, pojawiły się także chodnik. Chodnik to jest poprawa bezpieczeństwa mieszkańców, a na tym nie możemy oszczędzać. Od teraz każda projektowana droga powiatowa, jeżeli będzie przebiegała przez miejscowość i jeżeli będzie na to miejsce, zostanie zaopatrzona w chodnik.
W takich inwestycjach drogowych bardzo ważna jest także współpraca z samorządami gminnymi. Jak Pan ocenia dotychczasową współpracę z poszczególnymi gminami?
Za przykład mogę podawać tylko Zawiercie i Łazy. Dlaczego? Inwestycje drogowe są współfinansowane. Najbardziej zaangażowało się Zawiercie, ale też najwięcej projektów tu kierujemy. I każda inwestycja jest przy montażu finansowym gminy Zawiercie. Tak jest z ulicą Myśliwską. Tam z kolei montaż finansowy dotyczy dwóch samorządów, ponieważ uwzględnia jeszcze miasto Poręba. Piłsudskiego i Łośnicka też powstały z montażem finansowym Zawiercia. Nawet ponadstandardowym, rzekł bym, za co bardzo dziękuję burmistrzowi. Natomiast, przykro mi to powiedzieć, ale drogi, którą realizujemy z gminą Pilica, pan burmistrz, że tak powiem, nie chciał współfinansować w taki sposób, jak to wcześniej ustaliliśmy.
Jeżeli chodzi powiat zawierciański, która gmina potrzebuje najwięcej tych inwestycji? Która gmina ma najbardziej zaniedbane w ostatnich latach drogi?
Nie ma gminy, która nie potrzebowałaby takich inwestycji. Problem polega na tym, że trzeba sobie ustalić, które są najważniejsze. Ja uważam, że drogi najbardziej priorytetowe to te łączące stolice gmin ze stolica powiatu i jednocześnie między stolicami gmin. O te trasy powinniśmy dbać przede wszystkim. Natomiast chcę przypomnieć Pani Redaktor, że powiat zawierciański ma sieć dróg długości prawie 600 kilometrów z czego ponad 450 kilometrów to ulice asfaltowej, pozostałe są to drogi nieurządzone. Jeżeli przyjęlibyśmy za jakąś normę modernizację 15 kilometrów infrastruktury, co jest dużą liczbą, bo oznacza wydatek ok. 15 milionów zł, to remont trwałby 30 lat. Nie mamy czarodziejskiej różdżki, żeby uzyskać 600 milionowi i nagle zmodernizować wszystkie drogi. Dlatego musimy umieć wybierać. Rozumiem mieszkańców, którzy zgłaszają słuszne uwagi, że są jakieś ubytki czy niedoskonałości na drogach. Niestety nie możemy tych wszystkich potrzebnych inwestycji realizować tak od razu. Będziemy je wykonywać w sposób systematyczny i określając priorytety, o których powiedziałem kilka zdań wcześniej.
Jedną z ważnych dróg , na która czekają mieszkańcy jest tak zwana: „droga kolejowa” między Zawierciem a Łazami. Pojawił się pomysł, żeby tę drogę przejął powiat zawierciański. Czy faktycznie istnieje taka możliwość, żeby powiat przejął trasę i pomógłby w jej remoncie?
Nie zakładamy takiej możliwości. Rozmawiałem zarówno z burmistrzem Kaczyńskim, jak i z prezydentem Konarskim. Skłaniamy się do tego, by ten odcinek drogi należał z jednej strony do gminy Łazy, z drugiej strony do miasta Zawiercie. Była już taka koncepcja, żebyśmy to przejęli, a zarówno miasto Zawiercie, jak i gmina Łazy wyłożyły własne środki, żebyśmy to później wyremontowali. Powiem tak: to byłaby słuszna koncepcja, pod warunkiem, że przejęlibyśmy to dzisiaj, a jutro zaczęli remont. Modernizacja będzie trwała około półtora roku od przejęcia terenu do rozpoczęcia takiej inwestycji. Ja sobie nie wyobrażam, żeby w takiej sytuacji, jaka obecnie istnieje, ta droga weszła w zasób dróg powiatowych.
W takiem razie życzę, żeby tych inwestycji drogowych było jak najwięcej w powiecie zawierciańskim i dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję, Pani Redaktor. Staramy się. Teraz składaliśmy do Funduszu Dróg Krajowych dwie drogi, teraz składamy trzy drogi i znajdują się one w mieście Zawiercie, co najmniej jedna z tych tras. Nie mieliśmy przygotowanego projektu, dlatego tutaj będzie to zadanie pod nazwą: „Zaprojektuj i wybuduj”, jak nasza kochana obwodnica, która już niebawem ruszy. Myślę, że drogi to jest to, na czym na wszystkim bardzo zależy. Zwłaszcza, żeby były poprawnej jakości, żebyśmy mogli się po nich lepiej poruszać.
Dokładnie, oby tych kilometrów było jak najwięcej. Dziękuję za rozmowę.