
Przemysł włókienniczy w Zawierciu. Historia zawierciańskich zakładów
Zawiercie posiada spore tradycje związane z przemysłem włókienniczym. W XX wieku zawierciańskie zakłady zatrudniały tysiące osób z regionu. Historia tego przemysłu w Zawierciu jest bardzo ciekawa.
Nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi, co stoi za rozwojem włókiennictwa w Zawierciu. Działalność tego przemysłu w mieście przypada na lata 1833 – 2001. Pomijając lata niesprzyjającej sytuacji politycznej, złej koniunktury, czy wreszcie okres wojny przemysł bawełniany radził sobie w mieście całkiem nieźle.
Najbardziej znanym przedsiębiorcą okresu przedwojennego było Towarzystwo Akcyjne Zawiercie (TAZ). Miało znaczący wpływ nie tylko na działalność gospodarczą, ale również na politykę społeczną i kulturalną. O jej doniosłej roli w życiu Zawiercia świadczą pozostawione przez nią nieruchomości np. Stara Bawełna, osiedle TAZ, kościół ewangelicki (obecnie Dom Rzemiosła), pałacyk oraz łaźnia miejska. Ich historyczna wartość jest niezaprzeczalna. Warto podkreślić, że wpływ na życie mieszkańców wykraczał poza kwestie pracownicze.
Co sprawiło, że Zawiercie stało się dobrym miejscem do prowadzenia interesów? Miasto znajduję się w dogodnym położeniu i leżało na trasie kolei warszawsko-wiedeńskiej uruchomionej w 1847 roku. Istotną kwestią były usprawnienia fiskalne normujące handel w Królestwie Polskim. W ten sposób zredukowano ograniczenia, które miały duży wpływ na życie społeczne. W 1851 roku zniesiono opłaty celne w Rosji. Mniej oczywistym, aczkolwiek mającym duży wpływ na koszty zatrudnienia był fakt, że w 1864 roku zwolniono chłopów z obowiązku płacenia pańszczyzny. Ponadto, warto nadmienić o wprowadzonej w 1878 roku protekcyjnej polityce celnej w obrębie kraju.
Zanim jednak TAZ powstało, pochodzący z Berlina żydowscy bracia Ginsbergowie kupili w grudniu 1869 roku przędzalnie bawełny od małżeństwa Pławner z Żarek. Działająca od 1833 roku przędzalnia kosztowała 7 500 rubli. Przed ponownym uruchomieniem fabrykę postanowiono rozbudować. Fabrykę uruchomiono w styczniu 1873 roku, ale cztery lata później pożar niemal całkowicie zniszczył budynek. Chociaż fabrykę odbudowano, to w lutym 1878 roku bracia Ginsbergowe postanowili stworzyć alternatywne przedsiębiorstwo.
Celem utworzonego w 1878 roku Towarzystwa Akcyjnego “Zawiercie” (TAZ) było przemysłowe podejście do przerobu bawełny. Firma miała prawdziwie europejski charakter. W jej skład wchodzili bracia Ginsbergowie (Adolf i Bernard), hrabia Józef Zamojski (zajmujący stanowisko prezesa) oraz M. Epstein (członek zarządu i zarazem prezes Banku Dyskontowego w Warszawie). Przędzalnia została uruchomiona w wyjątkowo krótkim czasie i liczyła ona 51 336 wrzeciona, 99 kardmaszyny i 912 warsztatów. Rozbudowie ulegała wykańczalnia. Mimo braku inwestycji rozwojowych przedsiębiorstwo stale zwiększało produkcję. W latach 1879 – 1884 wzrosła ona o 75 proc. W liczbach bezwzględnych wzrosła z 1 350 do 2 350 ton przędzy.
Powstanie Towarzystwa Akcyjnego “Zawiercie” zbiegło się z budową przez braci Ginsbergów ich własnych zakładów włókienniczych. W 1879 roku uruchomiono nowe zakłady włókiennicze, które posiadały 400 warsztatów. Przędzalnia była systematycznie rozbudowywana, aby 1890 roku osiągnąć 1 040 krosien mechanicznych. W podobnym czasie uruchomiono przędzalnie o wydajności 17 tys. wrzecion. Produkcję obu zakładów zbywało Towarzystwo Akcyjne “Zawiercie” na rynkach krajowych i wschodnich.
Zakłady przemysłu włókienniczego braci Ginsberg oraz Towarzystwo Akcyjne “Zawiercie” były jednymi z największych producentów w Królestwie Polskim. Szacunek nie opiera się na pomiarach parku maszynowego, lecz na liczbie zatrudnionych przez zakłady pracowników. Dane z 1886 roku podają, że firma Ginsbergów zatrudniała 1 576 robotników. Moc maszyn w przedsiębiorstwie wynosiła 1 050 KM. Natomiast Towarzystwo Akcyjne “Zawiercie” w tym czasie zatrudniało 2 784 robotników. Zakłady Ginsbergów i TAZ połączyły się w 1900 roku tworząc duże przedsiębiorstwo, w którym zatrudnienie znalazło niemal 6 tys. pracowników.
Zakłady TAZ stosunkowo szybko rosły w siłę. Zwielokrotnieniu ulegała produkcja, ale też popyt na pracowników. Ich liczba w 1910 roku wynosiła już 5 560, aby po 3 latach zwiększyć się o prawie 500 nowych osób. O skali działań TAZ najlepiej świadczy jego zanotowany w 1910 roku obrót, który sięgał aż 9 mln złotych. Niestety kryzys spowodowany wybuchem I Wojny Światowej zmusił firmę do zmian w produkcji. Początkowo została ona ograniczona, by w końcu zostać zamkniętą.
Ponowne uruchomiono zakład w 1920 roku. Jednak aby to uczynić zarząd musiał zaciągnąć pożyczki od bankierów z Belgii i Wiednia. Po reaktywacji w zawierciańskich zakładach pracowało 2 960 pracowników. Przez niemal dekadę wydawało się, że Zawiercie wróci na mapę liczących się producentów włókienniczych w Polsce. Niestety, tak nie było. W 1929 roku spółka ogłosiła upadłość i została objęta nadzorem sądowym.
W 1933 roku zakład jeszcze pracował. Można jednak powiedzieć, że był w agonii. Ograniczono produkcję, a młodych pracowników zwolniono. Co gorsze, w 1934 roku Wydział Handlowy Sądu Okręgowego ogłosił wyrok w sprawie upadłości zakładu. Pokaźna liczba wierzycieli obejmowała 155 podmioty. Były to zarówno osoby fizyczne, jak i podmioty prawne. Do tego rozsiane po różnych kontynentach np. Aleksandria, Bombaj, Paryż, Liverpool, Łódź czy Warszawa. W kwietniu 1937 roku dokonano inwentaryzacji majątku dłużnika, czyli TAZ. Następnym krokiem było oddanie pod nadzór Zarządu Masy Upadłościowej majątku. Były to domy przy ul. Fabrycznej i Szymańskiego, lasy i łąki przy ul. Piłsudskiego, Leśnej, Sienkiewicza oraz stawy i place przy ul. Kościuszki.
W czasie II Wojny Światowej to co zostało po zakładach TAZ ukradziono lub zniszczono. Majątek przedsiębiorstwa został w 1943 roku uznany jako całkowite mienie wrogów III Rzeszy. Pod tym pretekstem dokonano jego konfiskaty. Fabryczne maszyny zostały wymontowane i wywiezione. Wojna była dobrym powodem do zabrania wszystkiego co przedstawiało jakąkolwiek wartość np. parku maszynowego. Rozkradziono co się dało, a resztę zniszczono. Następnie pomieszczenia wykorzystano jako magazyn wojskowy Luftwaffe. Dopiero później fabrykę przekazano w ręce zarządu komisarycznego.
Poczynione kroki nie były dla Niemców wystarczające, gdyż nie dawały pewności doprowadzenia do całkowitego upadku przemysłu włókienniczego. Dlatego podczas odwrotu w 1945 roku wojsko niemieckie podpaliło pozostałości po fabrykach TAZ. Po to, aby ogień strawił wszystko czego nie udało się wcześniej wywieźć lub w inny sposób zepsuć.
Po II Wojnie Światowej podjęto decyzję o odbudowie przemysłu włókienniczego w Zawierciu. Jednak, by to zrobić należało usunąć lub przynajmniej zniwelować wojenne zniszczenia. Tylko wtedy gałąź przemysłu mogła się odrodzić. W tym celu przystąpiono do odbudowy zakładów produkcyjnych. Problemem nie były tylko i wyłącznie zniszczenia przemysłowe. Większym kłopotem były strukturalne braki w zakresie zarządzania i kadr.
W pierwszych powojennych latach zawierciańskie zakłady rozpoczęły działania w ramach Państwowych Zakładów Przemysłu Bawełnianego w Częstochowie. Jednak już w 1949 roku uruchomiono Zawierciańskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego. Decyzję o reaktywacji zakładów tego typu w Zawierciu podjął sam Minister Przemysłu Lekkiego. W tym samym roku rozpoczęła pracę przędzalnia średnioprzędna. W kolejnych latach dołączyła przędzalnia odpadkowa. Do produkcji dołączył również Wydział Tkalni, który otrzymał 134 krosna pochodzące z innych zakładów, aby rozpocząć samodzielną produkcję. Przedsiębiorstwo wykorzystało dostępny park maszynowy, który chociaż stary to pozwolił, na wykorzystanie surowca i użycie go do produkcji tkanin surowych. Docelowo przedsiębiorstwo tworzy tkaniny przeznaczone na flanelę.
Z zawierciańskich zakładów przemysłu bawełnianego na przestrzeni lat wydzieliły się inne samodzielne przedsiębiorstwa. Pierwszym był Zawierciański Zakład Tkanin Technicznych, a w latach 70. powstała Przędzalnia Bawełny “Przyjaźń”. Drugi zakład przejął załogę przędzalni średnioprzędnej. Zakłady “Przyjaźń” działały jako przedsiębiorstwo dwuwydziałowe, które posiadały przędzalnie, tkalnie i oddziały pomocnicze.
W latach 90. XX wieku doszło do kolejnego podziału i zmiany struktur przedsiębiorstwa. Za wszelkimi zmianami stoją kwestie finansowe. W tym prognozy rynku oraz ocena możliwości technicznych. Z zawierciańskich zakładów przemysłu bawełnianego wydzieliły się dwa samodzielne podmioty: Zakład Przemysłu Bawełnianego “Zawtex”, który posiadał wydziały produkcyjne oraz Przedsiębiorstwo Usług Technicznych, które z kolei zarządzało wydziałami pomocniczymi np. kotłownią. Poczynione zmiany pozwoliły na funkcjonowanie “Zawtexu”. Produkował on tkaniny surowe oraz wykończone np. flanelowe, obuwnicze, drelichowe, obiciowe, pościelowe oraz konfekcje pościelowo-storową, tkacką, dziewiarską, piżamy i koszule.
W 1995 r. Zakład Przemysłu Bawełnianego “Zawtex” został przekształcony w Jednoosobową Spółkę Skarbu Państwa. Rynek zalały produkty z krajów wschodnich i zachodnich, z którymi “Zawtex” nie mógł konkurować. Pojawiły się trudności ze zbytem towarów i nie pomogło nawet obniżenie produkcji. Zwiększyły się ponoszone przez przedsiębiorstwo koszty własne, a działalność inwestycyjna i rozwojowa uległa zakończeniu.
Cele społeczne
Towarzystwo Akcyjne “Zawiercie” było oczywiście przedsiębiorstwem zwróconym ku realizacji celów biznesowych. Niemniej co godne podkreślenia nie bagatelizowało wielopłaszczyznowych spraw polityki ludzkiej i dbania o społeczność lokalną.
Walczono z analfabetyzmem, a przy okazji kształcono wykwalifikowane kadry do pracy w zakładach bawełnianych. Niewątpliwym sukcesem dla szkoły było wykształcenie osoby, która po odebraniu nauk od dyrektora Masłowskiego znalazła pracę w Mediolanie. Wykształcenie Benedetsona dobrze świadczyło o przyjętym systemie dydaktycznym. Co ciekawe i wcale nie oczywiste dla tych czasów, w latach 1891-1896 prowadzono szkołę elementarną, do której uczęszczały również dziewczęta. We wspomnianych latach było ich 130.
Fabryka posiadała nawet własny księgozbiór, który liczył 400 woluminów. Książki można było wypożyczyć. Nie można ignorować wpływu na życie kulturalne mieszkańców Zawiercia. W 1902 roku oddano do użytku bibliotekę, lokale towarzyskie i restaurację. To sprawiło, że życie kulturalne i rozrywkowe zaczęło się coraz szybciej rozwijać. Wystawiano sztuki teatralne, a amatorska orkiestra dyrektora Helmana dawała koncerty. Zawiercie były przyjemnym miejscem do życia. Praca w zakładach bawełnianych nie należała jednak do bezpiecznych.
Szkodliwość zakładów
Bezpieczeństwo pracy w zakładach bawełnianych w Zawierciu nie było zbyt duże. Głównym powodem niebezpiecznych zdarzeń były problemy natury technicznej. Sprzęt zawodził, ulegał degradacji lub był źle używany. Np. w 1893 roku doszło do śmiertelnego wypadku, w którym zginęły aż 4 osoby. Pracownicy układali towar w magazynie kiedy rozerwał się zawór parowy. Zdarzały się również pożary. Prawdopodobnie sytuacja była na tyle poważna, że przedsiębiorstwo na własną rękę utrzymywało 120 strażaków. Aby zachęcić nowych pracowników do niebezpiecznej pracy, otrzymali nawet darmowe mieszkania.
Ścieki produkowane przez przedsiębiorstwo były odprowadzone do rzeki Warty. Zanieczyszczenia spowodowały fatalne skutki zdrowotne u osób korzystających z rzeki. Bezpośrednio lub pośrednio były przyczyną do zachorowań na tyfus, dyfteryt, były powodem dłuższych epidemii oraz doraźnych zatruć przewodu pokarmowego.
Krzysztof A. Kluza